2025-07-06, 11:17 PM | |
List z Prowansji Chodziłam tam, gdzie ziemia oddycha zapachem lawendy i dzikich ziół. Wędrowałam boso po prowansalskich polach, gdzie fioletowe morze kwiatów falowało miękko na wietrze, a skałki ogrzane słońcem pachniały tym wszystkim, co w naturze najprostsze i najprawdziwsze. Wieczorem powietrze było ciężkie od aromatu — słodkiego, ciepłego, niosącego obietnicę spokoju. Przystawałam, by wciągnąć w płuca ten zapach, który zdawał się głaskać moje serce od środka. Tam, wśród sadów oliwnych, cisza miała swój własny głos — cichy koncert cykad i szelest liści mówiły więcej niż tysiąc słów. Spacerowałam pomiędzy winoroślami, które czepiały się zboczy gór, pijąc słońce. Zielone grona chowały się w cieniu liści, a ich delikatna skóra kryła słodycz jeszcze niegotową na wino. Patrzyłam na nie i czułam, jak zwalnia mi oddech, jak rozluźniają się ramiona. A potem był strumień. Woda, trochę biała od minerałów, chłodna i żywa, płynęła przez małe kamyki. Usiadłam na brzegu, zanurzyłam stopy i pozwoliłam, by nurt zabrał ze mnie zmęczenie, troski, myśli, które błądziły zbyt daleko. Przymknęłam oczy i słuchałam tego małego, prowansalskiego koncertu: plusku wody, szumu traw i cichego bzyczenia pszczół, które leniwie zbierały ostatni pyłek dnia. To była chwila, w której byłam tylko ja i świat. Nic nie musiało się wydarzyć. Nic nie musiałam czuć poza spokojem, który rozchodził się we mnie tak, jak rozchodzi się zapach lawendy w wieczornym powietrzu. ¯¯¯°♡°¯¯¯¯¯¯¯°♡°¯¯¯¯¯¯°♡°¯¯¯ 🌿 #relaks – chwile tylko dla siebie, bez pośpiechu i obowiązków. | |
| |
Wyświetleń: 6 | Pobrań: 0 | |
Liczba wszystkich komentarzy: 0 | |