2025-09-29, 8:00 PM | |
Biohacking coraz częściej bywa przedstawiany jako symbol postępu – możliwość wydłużenia życia, modyfikacji ciała, zwiększenia siły, inteligencji czy atrakcyjności. Jednak w praktyce widać w nim również coś mrocznego: głęboką nierówność, demoralizację i oderwanie od realnych potrzeb zwykłych ludzi. Bogaci mają dziś dostęp do wszystkiego. Mogą zmieniać płeć, twarz, głos, sylwetkę. Mogą eksperymentować z hormonami, implantami, sztucznymi organami. Mogą upodabniać się do celebrytów, zwierząt czy fikcyjnych postaci. Telewizja i media chętnie pokazują takie „cuda”, budując wrażenie, że technologia daje nieograniczoną wolność. Ale za tą fasadą kryje się pustka i cierpienie – większość tych osób wcale nie znajduje szczęścia w modyfikacjach, bo ich problem leży głębiej, w psychice i w braku akceptacji siebie. Operacje często tylko pogłębiają ich rozdarcie. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja ludzi, którzy naprawdę potrzebują medycyny rekonstrukcyjnej: osoby po ciężkich wypadkach, oparzeniach, amputacjach. Dla nich biohacking nie jest ekstrawagancją, ale szansą na normalne życie – nową nogę, twarz czy rękę. Jednak system nie działa sprawiedliwie. Ci, którzy cierpią naprawdę, muszą zbierać pieniądze w zbiórkach internetowych, błagać o wsparcie, bo koszt nowoczesnych protez czy operacji jest poza ich zasięgiem. Ten kontrast obnaża całą hipokryzję. Biohacking i modyfikacje ciała nie są neutralną „technologią przyszłości” – stały się luksusem dla elit, które mogą spełniać swoje zachcianki, podczas gdy zwykli ludzie walczą o dostęp do podstawowych zabiegów ratujących zdrowie i życie. To pokazuje, jak bardzo rozwój technologii nie idzie w parze ze sprawiedliwością społeczną. Dochodzi jeszcze aspekt moralny. Publiczne promowanie ekstremalnych modyfikacji – zmiany płci, operacje dla wyglądu, upodabnianie się do fikcyjnych postaci – staje się zjawiskiem demoralizującym. Zamiast pokazywać prawdziwe wartości, takie jak akceptacja siebie czy pomoc potrzebującym, media eksponują ludzi z głębokimi problemami psychicznymi, traktując ich jak sensację. To przesuwa granice normalności i sprawia, że technologia, która mogłaby służyć leczeniu, staje się narzędziem próżności. Pytanie o etykę biohackingu nie sprowadza się więc tylko do tego, czy „wolno” modyfikować ciało. Chodzi o to, kto ma dostęp do tych możliwości, w jakim celu i jakie skutki społeczne niesie taka praktyka. Biohacking może być dobrodziejstwem dla cierpiących, ale jeśli pozostanie domeną bogatych ekscentryków, stanie się symbolem upadku wartości i niesprawiedliwości w świecie, który i tak jest pełen podziałów. | |
| |
Wyświetleń: 4 | Pobrań: 0 | |
Liczba wszystkich komentarzy: 0 | |